Zastałam ich w salonie przed mapą zakrywającą pół pokoju, każdy z nich siedział w innym końcu. No może tylko Niall w środku.
- Co wy robicie?- zapytałam jeszcze zaspanym głosem.
- Obudziliśmy cię?- Harry zrobił skruszoną minę.
- Planujemy wycieczkę, na którą mamy cię zabrać- wyszczerzył się do mnie Zayn.
- Aha- wzruszyłam ramionami i usiadłam na wolnym miejscu mapy.- A czego szukacie?
- Takiej jednej polany namiotowej, na której kiedyś byliśmy- Liam zawzięcie kreślił coś ołówkiem.
- A jak się nazywa?
- Yellowstone- rzucił Louis i wszyscy ryknęli śmiechem, tylko nie Liam który popukał się w czoło.
- Pewnie, nie znalazłbym takiego parku- wymruczał pod nosem i dalej coś rysował.
- No to w takim razie gdzie to jest?
- No w Yellowstone!- Niall dusił się ze śmiechu.
- A tak serio?
- Mel, oni mówią prawdę- Harry wstał i podszedł do mnie z ołówkiem.- Lubisz geografię, pomożesz?
Wzięłam od niego ten ołówek i już miałam zabrać się za wytyczanie szlaku, kiedy... zorientowałam się, że to mapa Włoch.
***
Na #dźwięk telefonu zrobiłam krzywą linię. Lou podał mi aparacik.
- Słuchasz AC/DC?
- Tylko trochę- puściłam mu oko, a Harry zrobił minę jakby był zazdrosny.
Odebrałam i zaśmiałam się głośno. Po drugiej stronie przekrzykując się nawzajem Cher i reszta dziewczyn namawiały mnie na zakupy tak, że nie mogłam się nie zgodzić. Tak w sumie to nawet nie pamiętam, żeby mi dały dojść do słowa. Potem położyłam telefon koło siebie i pięć minut później spotkał mnie kolejny zawał. Kolejny #dzwonek był na szczęście spokojniejszy.
- Tak Pezz?- przytrzymałam komórkę ramieniem i dalej rozrysowywałam linie.
- Masz czas na zakupy?
- No chyba tak, bo idę za godzinę z przyjaciółkami. Chcesz z nami pojechać?
- Bardzo, możemy jeszcze zabrać Eleanor?
- Jasne, to jest by...- ugryzłam się w język zanim powiedziałam "była Louisa".
- Aha, tak właśnie.
- No to spoko, za godzinę w tej nowej galerii.
Gdy się rozłączyłam spotkało mnie rozczarowanie. Grafit wypadł mi z folijki i pobrudził całe ręce i przy okazji zdałam sobie jeszcze sprawę, że nie mam jak odłożyć telefonu na mapę. Była cała porysowana, a ja miałam hopla na punkcie tego urządzonka. Westchnęłam. Długo i żałośnie.
***
Harry spojrzał na mnie prosząco.
- Nie, już ci to powiedziałam z trzydzieści razy!
- Ale ja naprawdę nie będę się tam nudzić!- zaprotestował jak małe dziecko, które koniecznie chce iść z mamą.
- Kochanie, nie idę tam na dwa tygodnie tylko na parę godzin- pogłaskałam go po policzku i chwyciłam klamkę.
- To przynajmniej pozwól mi cię odprowadzić!
Przewróciłam oczami i pokazałam, że droga wolna. Zaraz pojawił mu się banan na twarzy i wysiadł z samochodu. Ja również, zauważając też że zbliżają się bardzo niebezpieczne mdłości. Postanowiłam je zignorować i iść na zakupy. Haz podszedł do mnie.
- Na pewno dobrze się czujesz, skarbie? Nie lepiej sobie odpuścić?- jego zmartwiona mina przyprawiła mnie o poważne zastanowienie, ale koniec końców stwierdziłam, że i tak idę.
Więc ruszyliśmy do umówionego miejsca, którym była mała kawiarenka. Po drodze zastanawiałam się na głos, dlaczego właśnie mała. Przecież nas tam miało być siedem plus Harry! No ale w sumie tylko na parę minut... Kiedy doszliśmy, dziewczyny powitały nas bardzo serdecznie, najdłużej Haz się witał z tą której nie znałam- Eleanor. Powiedział jej coś na ucho, a ona uśmiechnęła się smutno i podeszła do mnie.
- A więc to ty jesteś nową słabością Harry'ego- uśmiechnęła się miło i przytuliła mnie.
- Tak, Melody Furlought- oddałam uścisk.
- Eleanor Calder.
Następnie wszystkie razem wypchałyśmy mojego chłopaka z galerii, upewniając się jeszcze później od Zayna, że na pewno przyjechał. Potem ruszyłyśmy na podbój sklepów.
-------------------------------------------------------------------------
Hejooooo, mam prośbę! Dodawajcie mnie do obserwowanych, ok? Jak nie chcecie to nie, ale bardzo mi na tym zależy :D Tak samo jak na sześciu komentarzach!
- Tylko trochę- puściłam mu oko, a Harry zrobił minę jakby był zazdrosny.
Odebrałam i zaśmiałam się głośno. Po drugiej stronie przekrzykując się nawzajem Cher i reszta dziewczyn namawiały mnie na zakupy tak, że nie mogłam się nie zgodzić. Tak w sumie to nawet nie pamiętam, żeby mi dały dojść do słowa. Potem położyłam telefon koło siebie i pięć minut później spotkał mnie kolejny zawał. Kolejny #dzwonek był na szczęście spokojniejszy.
- Tak Pezz?- przytrzymałam komórkę ramieniem i dalej rozrysowywałam linie.
- Masz czas na zakupy?
- No chyba tak, bo idę za godzinę z przyjaciółkami. Chcesz z nami pojechać?
- Bardzo, możemy jeszcze zabrać Eleanor?
- Jasne, to jest by...- ugryzłam się w język zanim powiedziałam "była Louisa".
- Aha, tak właśnie.
- No to spoko, za godzinę w tej nowej galerii.
Gdy się rozłączyłam spotkało mnie rozczarowanie. Grafit wypadł mi z folijki i pobrudził całe ręce i przy okazji zdałam sobie jeszcze sprawę, że nie mam jak odłożyć telefonu na mapę. Była cała porysowana, a ja miałam hopla na punkcie tego urządzonka. Westchnęłam. Długo i żałośnie.
***
Harry spojrzał na mnie prosząco.
- Nie, już ci to powiedziałam z trzydzieści razy!
- Ale ja naprawdę nie będę się tam nudzić!- zaprotestował jak małe dziecko, które koniecznie chce iść z mamą.
- Kochanie, nie idę tam na dwa tygodnie tylko na parę godzin- pogłaskałam go po policzku i chwyciłam klamkę.
- To przynajmniej pozwól mi cię odprowadzić!
Przewróciłam oczami i pokazałam, że droga wolna. Zaraz pojawił mu się banan na twarzy i wysiadł z samochodu. Ja również, zauważając też że zbliżają się bardzo niebezpieczne mdłości. Postanowiłam je zignorować i iść na zakupy. Haz podszedł do mnie.
- Na pewno dobrze się czujesz, skarbie? Nie lepiej sobie odpuścić?- jego zmartwiona mina przyprawiła mnie o poważne zastanowienie, ale koniec końców stwierdziłam, że i tak idę.
Więc ruszyliśmy do umówionego miejsca, którym była mała kawiarenka. Po drodze zastanawiałam się na głos, dlaczego właśnie mała. Przecież nas tam miało być siedem plus Harry! No ale w sumie tylko na parę minut... Kiedy doszliśmy, dziewczyny powitały nas bardzo serdecznie, najdłużej Haz się witał z tą której nie znałam- Eleanor. Powiedział jej coś na ucho, a ona uśmiechnęła się smutno i podeszła do mnie.
- A więc to ty jesteś nową słabością Harry'ego- uśmiechnęła się miło i przytuliła mnie.
- Tak, Melody Furlought- oddałam uścisk.
- Eleanor Calder.
Następnie wszystkie razem wypchałyśmy mojego chłopaka z galerii, upewniając się jeszcze później od Zayna, że na pewno przyjechał. Potem ruszyłyśmy na podbój sklepów.
-------------------------------------------------------------------------
Hejooooo, mam prośbę! Dodawajcie mnie do obserwowanych, ok? Jak nie chcecie to nie, ale bardzo mi na tym zależy :D Tak samo jak na sześciu komentarzach!
Czekam na next :3 :D
OdpowiedzUsuńOjoj <33 Włochy :D Czekam na next :*
OdpowiedzUsuńMega kochanie ;** Jak zwykle XD
OdpowiedzUsuń/Żuczek
next :)
OdpowiedzUsuńNeXt<33
OdpowiedzUsuńCudaśny, pisz nastepny...
OdpowiedzUsuńBuziOole,
Monika ;)
bd 7 ;D blog jest suuuper dzisiaj przeczytałam wszystkie rozdziały i ze zniecierpliwieniem czekam na kolejne masz talent ;D :**
OdpowiedzUsuń