środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział 26

 Ciemny pokój, świszczący wiatr za oknem i horror obejrzany nie dalej jak dwa dni temu, niezbyt dobrze wpływały na mój sen. Leżałam skulona pod kołdrą i byłam bliska jęczenia ze strachu. Rozglądałam się wszędzie, cienie wydawały mi się jakimiś potwornymi zjawami, kąty w pokoju były domem wszelkich okropności. W końcu przemogłam się i wyciągnęłam rękę po telefon. Wystukałam numer.
- Tak kochanie?- głos Harry'ego był zaspany.
- Boję się, nie mogę zasnąć- wyszeptałam.
- Rany, nigdy więcej nie obejrzę z tobą horroru- wymiauczał do słuchawki.- Poczekaj chwilkę.
 Rozłączył się, a ja zostałam znowu sama na spotkaniu z moimi koszmarami. Schowałam się pod kołdrę tak, że tylko oczy mi wystawały. Przez pięć minut siedziałam i patrzyłam się przed siebie, drugie pięć słuchałam odgłosów w domu: głównie różnorodnych skrzypnięć i złowieszczej ciszy.
 Nagle coś cicho walnęło w moje okno, a ja podskoczyłam i skuliłam się. Znowu. I znowu. W ten telefon mi zabrzęczał, a ja pisnęłam. Odczytałam wiadomość: "otworzysz to cholerne okno, czy nie?!", od Harry'ego. Zebrałam się w sobie i szybko wstałam z łóżka, po czym otworzyłam.
- Harry, co ty tutaj robisz?!- wyszeptałam głośno.
- Ratuję ci nieprzespaną noc- wyjaśnił z uśmiechem.- Jak mam wejść, skoro drzwi są zamknięte?
- Poczekaj chwilkę!
 Nawet nie zamknęłam okna, tylko popędziłam na dół. Nagle jakimś tajemniczym sposobem wszystkie strachy minęły, pojawiło się za to pragnienie jak najszybszego spotkania. Zleciałam po schodach jak duch, dopadłam drzwi i cicho je otworzyłam. Za nimi stał najpiękniejszy chłopak pod Słońcem, ale w tej chwili to raczej Księżycem. Haz wszedł do domu i zachichotał.
- Jak zadzwoniłaś to o mało zawału nie dostałem, myślałem że coś się stało- przytulił mnie mocno.- A potem umierałem ze śmiechu i myślałem, czy by cię jakoś przestraszyć.
- Spróbowałbyś, to bym się do ciebie nie odzywała- po moich słowach chłopak spoważniał.
- Naprawdę?
- Oczywiście, że nie! Zrobiłabym ci tylko awanturę, nic więcej- wzruszyłam ramieniem.
 Harry chwycił mnie za biodra i popatrzył na mnie z odległości. Spojrzałam na siebie, zajęło mi dłuższą chwilę zanim zrozumiałam, że gapi się na moją #piżamę
- O matko, mogłam się przebrać- powiedziałam cicho sama do siebie.
- Nie, jest idealnie- momentalnie mnie do siebie przyciągnął i wpił się w moje usta. W nocnej ciszy nasze mlaskanie i cmokanie słychać było potrójnie.
- Harry- wymruczałam w jego usta.- Harry!
- No co?- chłopak z wysiłkiem przerwał pocałunek.
- Hałasujemy!- złapałam jego twarz w swoje dłonie i cmoknęłam.- Chodź już lepiej na górę!
  Ostrożnie i powoli weszliśmy najpierw po schodach, a potem do mojego pokoju. Przez nieuwagę nie domknęliśmy drzwi. Podeszliśmy do łóżka, Harry odgarnął mi włosy z szyi i zaczął delikatnie rozsiewać swoje pocałunki. Z obojczyka przechodził coraz wyżej, aż dotarł do linii szczęki. Całował ją delikatnie, głaskał mnie przy tym w dolnych partiach pleców. Objęłam go za szyję i czekałam, cierpliwie czekałam. Zauważyłam, że kiedy pojawił się Harry zupełnie zapomniałam o strachu.
 Haz doszedł do moich policzków i czoła. Jedyne co w tamtej chwili czułam to wszechogarniająca obecność Harry'ego, jego dotyk, usta, loki, wszystko. Po dwóch minutach czekania na tą chwilę, postanowiłam wziąć sprawę w swoje ręce. Przygryzłam wargę i ściągnęłam głowę Haza na swój poziom. Oblizałam usta i przyciągnęłam go do siebie. Wsunęłam mu język, który natychmiast napotkał jego. Z każdą chwilą w pokoju robiło się coraz duszniej, temperatura wzrastała niewiarygodnie szybko. Chłopak naparł na mnie tak mocno, że przewróciłam się na miękką pościel. Harry całował cudownie, niebiańsko. Anielską chwilę popsuła mi tylko jedna rzecz. Mianowicie coś twardego między moimi udami. Jak tylko zdałam sobie sprawę co to jest, od razu zalała mnie fala wewnętrznego sprzeciwu i moje wargi znieruchomiały. 
- Co?- zdezorientowany Harry zatrzymał się.- Co jest nie ta...? O Jezu Chryste...
 Mój chłopak najwyraźniej zdał sobie sprawę w jakiej pozycji się znajduje. Dokładnie leżąc na mnie. 
- Przepraszam cię, strasznie cię przepraszam! Ja nawet tego nie...
- Ćśśś, spokojnie- wyszeptałam uspokajająco.- Po prostu ze mnie zejdź.
 Haz ostrożnie się podniósł i położył obok na materacu. Popatrzył na mnie jeszcze raz niespokojnie i już miał otwierać usta, żeby coś powiedzieć, ale mu przeszkodziłam.
- Spokojnie kochanie, nic się nie stało- pogłaskałam go po głowie.
- Wiem jaka jesteś na tym punkcie wrażliwa- podparł się na ramieniu.- Dlaczego?
- Gdybyś miał matkę, którą zaszła z tobą w ciąże w wieku piętnastu lat, też byś tak unikał... no wiesz...
- Seksu?- podpowiedział.
- Taaak...
- Nie wiedziałem. Ale wiem za to inną rzecz: ty masz dziewiętnaście lat, jesteś ostrożniejsza i takie kontakty są ludziom potrzebne- przytulił mnie do siebie.
- Nawet nie wiesz jak bardzo chcę- łza skapnęła mi po policzku.
- Nie płacz, kochanie- Harry starł słoną kroplę.- Ale?
- Ale jeszcze nie teraz. Obiecuję ci, ale nie teraz.
- Nie musisz mi niczego obiecywać- pocałował mnie w czubek głowy.- Wierzę ci.

4 komentarze:

  1. aww,świetne,Harry taki kochany <3
    zajebisty rozdział, jak każdy, już nie mogę się doczekać next :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem czemu, ale mam takie wrażenie jakbyś opisywała Harrego z.. życia? Tak jakbyś go znała i potrafiła tak świetnie przelać to (właściwie jego) na tego bloga. Bardzo mi się to podoba :3
    Tak, wiem, że zapewne nie jest to prawda, ale fajnie tak pomyśleć, do tego no.. ugh! Takie jest wrażenie, bynajmniej jak dla mnie x
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wooooooooow *.*
    Hahhahahahah i ta scena... :D
    KOCHAM TO <3

    OdpowiedzUsuń
  4. ooo kocham Hazze ♥ Kto by nie chciał mieć takiego chłopaka ? aww ideał ♥

    OdpowiedzUsuń