-I thought I saw a man brought to life, he was warm, he came around like he was dignifed- nuciłam sobie razem z radiem.
Tańczyłam i wirowałam po kuchni, "wakacje, wakacje!", chodziło mi tylko po głowie. W końcu w ostatni tydzień czerwca studenci Akademii Artystycznej zawsze mają już wolne. Akurat robiłam deser-niespodziankę dla dziewczynek, obiecałam im to. Ogólnie składało się na to mnóstwo czekolady, lodów, bitej śmietany i kolorowej posypki. Moje siostry jakoś nie były specjalnie wybredne.
Mieszałam akurat roztapiającą się czekoladę w rondelku, kiedy ktoś nagle złapał mnie od tyłu.
- To jest napad- Harry uścisnął mnie mocno.- I jak, przestraszyłaś się?
- Harry!- złapałam się za galopujące serce.- Nie rób tak nigdy więcej!
- Czeeeemu?- chłopak już zapuszczał żurawia w słodkości.- Mmm, dla mnie?
- Nie, dla Steph i Meg- dalej mieszałam w garneczku, wygodnie wtulona w mojego chłopaka.- Zabiją cię, jeśli im coś zabierzesz.
- Wiem, znam je- powiedział żartobliwie przerażonym tonem.
- Ha-ha, no bardzo śmieszne- odłożyłam drewnianą łyżkę i chciałam sięgnąć po posypkę orzechową, ale Haz trzymał mnie za mocno i nie mogłam się ruszyć. Próbowałam dotknąć chociaż pudełeczka, które było tak absurdalnie blisko.
- Em, Harry?- odwróciłam głowę w stronę chłopaka.
- Tak?
- Czy mógłbyś łaskawie mnie puścić?- cmoknęłam go w policzek.
- Och, no jak tak ładnie prosisz- rozluźnił nieco uścisk, na tyle tylko, żebym mogła wziąć interesującą mnie rzecz. Zaraz potem znowu mnie złapał w swoje silne ramiona. Prychnęłam śmiesznie i zajęłam się kontynuowaniem przygotowywania deseru. Przez cały czas Haz łaził za mną w tę i z powrotem, przytulony i z głową położoną na moim ramieniu. Kiedy próbowałam go zrzucić, podnosił ją na chwilę, a potem znowu kładł. Nie powiem, denerwowało mnie to, ale sama myśl że jestem z nim tak blisko, zaraz mnie uspokajała.
- Ale dasz mi chociaż troszkę, co?- zapytał w pewnym momencie, słodkim głosikiem.
Zaśmiałam się dźwięcznie
- Jeśli wybłagasz dziewczyny, to jasne- odwróciłam się do niego.
Weszłam na palce, a on pochylił się, żeby łatwiej mi było go pocałować. Potem podniósł mnie, a ja oplotłam go nogami w pasie. Dotykaliśmy się nosami, jak dwa całujące się Eskimosy. W tym monecie do kuchni wszedł mój brat.
- O ble, musicie? Zbiera mi się na wymioty- Collin podszedł do lodówki i zaczął w niej grzebać. Wyjął galaretkę.- Migdalicie się gdzie popadnie, zaraz kurna będę wujkiem.
Zamarłam w miejscu i odwróciłam w jego stronę głowę.
- Zamknij się, kretynie.
- Ha! Powiedziała Mel- wywalił mi język.
Puściłam się Harry'ego, a on mnie postawił na ziemi.
- Ty mały karaluchu, zostaw galaretkę!- Col zaczął zwiewać, a ja za nim. Kiedy wbiegałam na schody, słyszałam śmiech mojego chłopaka.
Goniłam brata po całym domu, łóżka były poprzewracane na lewą stronę, drzwi trzaskały co pięć sekund. Nie lataliśmy tak, odkąd skończyliśmy dwanaście lat. Wtedy zabrał mi pamiętnik... Uch, okropne wspomnienie! W pewnym momencie zbiegaliśmy po schodach, a Collin się potknął i zjechał po stopniach na dół. Dopadłam go i chwyciłam miskę z (całe szczęście gotową!) galaretką.
- Mam cię! Wygrałam!- poszłam do kuchni z triumfem wypisanym na twarzy. Haz stał oparty o framugę i przyglądał mi się ironicznie.
- Co, zadowolona?
- Bardzo- cmoknęłam go w policzek i zajęłam się słodkościami.
***
Przyjście dziewczynek zostało zasygnalizowane głośnymi krzykami i tupaniem po schodach. Harry zrobił zrezygnowaną minę, a ja trzepnęłam go w ramię.
- No co? Teraz mi cię pewnie zabiorą- powiedział marudnym głosem.
- Oj tam, na chwilkę tylko- objęłam go wokół szyi i musnęłam jego usta.
Wypadłam z pokoju, prosto na siostry. Złapały mnie za ręce i pociągnęły do kuchni, krzycząc jak im minął dzień. Obskakiwały mnie dookoła czekając, aż dam im niespodziankę. Gdy wyjęłam deser, rozległy się okrzyki zachwytu.
- Tylko się nie usmarujcie tym, bo...- niestety nie było po co kończyć zdania, bo i tak już ich nie było w kuchni.
Wzruszyłam ramionami i chciałam pójść do Harry'ego, ale on już stał przy schodach.
- Chodź, pojedziemy do mnie- wziął mnie za rękę i wyprowadził z domu.
Do jego mieszkania wcale nie było daleko, jeśli znało się drogę i jechało samochodem. Weszłam do domu, praktycznie jak do swojego. Bywałam u niego często, śmiało mogłam chodzić tam z zamkniętymi oczami. Bezproblemowo znajdowałam wszystkie rzeczy.
- No to co robimy?- zapytałam, gdy siedzieliśmy przytuleni na kanapie.
- Może jakiś film?- zaproponowała Harry.
- A jaki? Komedia romantyczna?- chłopak skrzywił się na moje słowa, zaśmiałam się z jego reakcji.
- Nie, myślałem raczej o horrorze.
Przełknęłam ślinę.
- H-horrorze? Czemu?- bałam się niesamowicie takich filmów.
- Bo chciałem ci taki jeden pokazać, nie jest jakoś wybitnie straszny- uniósł jedną brew.- A co, masz stracha?
- Ta-tak, lekko- gestykulowałam wokół siebie, jakbym odpędzała niewidzialne muchy.
Haz zaśmiał się donośnie i wstał, żeby włączyć film. Chwilę pomarudziłam i poszłam do kuchni zrobić sobie herbatę. Przy okazji wydarłam się do mojego chłopaka, czy też chce. Odpowiedział mi również głośnym tonem, że tak. Zajęłam się więc przygotowywaniem napoi. W trakcie dobiegła mnie przerażająca muzyka i już wiedziałam, że wieczór nie zapowiada się wesoło. Przynajmniej dla mnie.
Gdy przyszłam do salonu, chłopak czekał już na mnie na kanapie. Uśmiechał się do mnie figlarnie, oczy mu błyszczały blaskiem śmiechu.
- Ty naprawdę się tego boisz?- zapytał mnie z niedowierzaniem.
- Nie, w ogóle. Dlatego właśnie tak się trzęsę- podałam mu kubek i usiadłam zaraz.
Harry włączył film. "Kobieta w czerni", tak brzmiał tytuł. Przysunęłam się bliżej chłopaka, a ten przytulił mnie. W pokoju panowała ciemność, tylko błysk ekranu oświetlał uśmiechniętą twarz Haza.
Film był koszmarny. Co chwila krzyczałam ze strachu, albo piszczałam i zasłaniałam się poduszką. W bardzo strasznych momentach, Harry poświęcał się i zasłaniał mi ekran. Tak, że tylko słyszałam wrzaski. Gdy film się skończył, nadal trwałam przytulona do mojego chłopaka.
- No to co, idziemy spać?- na jego słowa, spojrzałam na niego jak na wariata.
- Oszalałeś?! Ja tak nie zasnę!
***
- Harry, boję się- wyszeptałam cicho.
- Znowu mam stawać na środku pokoju i pokazywać ci, że nic tam nie ma?- jego zaspany głos był słodki.
- Nie, ale po prostu...
- Rozumiem- przesunął się jeszcze bliżej do mnie (jeśli to w ogóle możliwe).
Przytulił mnie do siebie i zaczął cicho nucić jakąś śliczną melodię. Uspokajała. W pewnym momencie zaczął śpiewać:
- Your hand fits in mine like it's made just for me, but bear this in mind it was meant to be. And i'm joining up the dots with the freckles on your cheeks, and it all make sense to me.
Nie wiem dlaczego, ale skądś mi się ta piosenka kojarzyła. Była taka znajoma, jakbym słyszała ją tysiące razy, a jednak nie znała tekstu. Melodia była przepiękna i dopiero kiedy doszło do jednej ze zwrotek, zrozumiałam kto stworzył to cudo:
- I know you're never loved the sound of your voice on tape, you never want to know how much you weigh. You still have to squeeze into your jeans, but you're perfect to me.
Śpiewał jeszcze przez jakiś czas, nawet nie wiem, kiedy zapadłam w cichy, spokojny sen. Uśpiona przez najcudowniejszego chłopaka pod Słońcem, o anielskim głosie.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak na marginesie, "Kobieta w czerni" to prawdziwy horror ;) jakby ktoś miał ochotę (nie radzę wieczorem) to może obejrzeć zwiastun #klik :*
I jakby ktoś nie wiedział (naganne) piosenka, która jest na początku, to Torn- Natalie Imbruglia
świetne <3
OdpowiedzUsuńjuż nie mogę się doczekać next :)
OmG fghjkhgfdfghjkjhgfg *.*
OdpowiedzUsuń[SPAM]
OdpowiedzUsuńHej :) wpadnij do mnie i zgłoś swojego bloga do spisu blogów o 1D! http://fanfiction-o-1d.blogspot.com
Całuski :*
Świetny x
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego :D
super :) Oglądałam ten Horror fajny nawet :D
OdpowiedzUsuńOglądałam ten film! Tym facetem z niego jest nie kto inny jak Harry Potter! xd
OdpowiedzUsuń