czwartek, 16 stycznia 2014

Rozdział 64

 Mimo wszystko... Chyba można dać jej jeszcze jedną szansę?
- No to jak? Sztama czy dupa?
"Jeśli chodzi o twoją dupę, to chętnie", pomyślałem i zaśmiałem się w duchu.
- Pewnie, że zgoda- podałem rękę i ujrzałem ten jej wyjątkowy, szczęśliwy uśmiech.
- To super- nie przyjęła dłoni, za to objęła mnie mocno w pasie. Lekko się zawahałem, ale tylko na chwilę. W końcu niecodziennie można doświadczyć przyjemności bezkarnego obściskiwania dziewczyny Harry'ego. Niebotycznie seksownej dziewczyny Harry'ego.
 Na początku nie kumałem, jak można cieszyć się z "wpadki", ale gdy zobaczyłem ją tak bardzo uradowaną... Zrozumiałem Haza. Może była gruba przez trzy miesiące, chodziła jak kaczka i darła się na wszystkich za nic, ale buźkę miała ładną. Ile ja bym dał za to, żeby ścisnęła mojego...
- Em... Lou? Możesz mnie już puścić, wiesz?- nie zauważyłem, że moje ręce coraz bardziej niebezpiecznie zbliżają się do jej tyłka.
- Och, jasne!- trochę za szybko się od niej oderwałem i zobaczyłem cień jakiegoś dziwnego zwątpienia w oczach Melody.- Sorry, po prostu cieszę się, że już po wszystkim...
 Moja marna wymówka podziałała i dziewczyna posłała mi piękny uśmiech,, po czym się odwróciła, a jej płomienisto-dębowe włosy zatańczyły na wietrze.
===================================
 No jak Boga kocham, zaraz mu coś zrobię. Gapił się bezczelnie na jej tyłek i myślał, że tego nie widzę! Uśmiech na twarzy mojej ukochanej pogłębił się, gdy wtuliła swoje drobne ciałko w moje i przyciągnęła nasze twarze do siebie.
- Jesteś najgłupszym i najmądrzejszym facetem na świecie, wiesz?- błękitne oczy odszukały moje.
- A jakim sposobem to jest możliwe jednocześnie?- chwyciłem ją w talii i podniosłem tak, że nasze twarze były na jednym poziomie.
- Bo nie mogłabym kochać tak mocno mądrego i darzyć takim szacunkiem głupiego- nasze wargi muskały się przelotnie, ale nie złączały tak, jak bym tego chciał.
- Hmm... Do przemyślenia- powoli przestawałem myśleć o czymkolwiek innym, niż te uwodzicielskie usta mącące mi w umyśle.
- No raczej- w tym momencie ona po prostu się mnie puściła i zsunęła na dół.- Dobra chłopaki, nie gapić się, tylko drewno mi tu znosić! I nie jakieś patyczki, tylko porządne kłody!
Ona była taka nieprzewidywalna.
Ona była taka wyjątkowa.
Ona mnie kochała.
A ja ją.
==================================
 Niedosyt, który zostawiłam Harry'emu łaził za nim przez resztę dnia. Błagał mnie, czasem werbalnie, a czasem tylko oczami. Wyglądał wtedy tak słodko... Ale ja nie zamierzałam ulegać. Chciałam, żeby między nami znów zaczęło dziać się coś nie do końca wyjaśnionego i takiego spontanicznego. Bo.... Za każdym razem kiedy czytam jakieś książki, albo całkowicie romanse albo tylko z wątkiem, to wyobrażam sobie mnie i Harry'ego. Ale w niektórych momentach, gdy bohaterowie stają przed jakimś wyzwaniem, zauważam że nasz związek zaczął się robić nudny. Wcześniej było inaczej: zawsze coś się działo, póki nie pojawiła się... Darcy. Ale to przecież nie jest jej wina! Tomy ją powołaliśmy na świat i nie mogę jej teraz obwiniać za rozpad naszego związku. Niemniej jednak nie zmienia to faktu, że przed ślubem musi się coś zmienić. Byle nie na gorsze...
- Melly, ognisko!

-------------------------------------------------
 HEJ! SORRY, ŻE MNIE TAK KURWA CZĘSTO NIE MA, ALE TAKI ZAPIERDOL BYŁ POD KONIEC SEMESTRU, ŻE NORMALNIE SZOK! i jeszcze weny brak... No serio, za każdym razem jak siadałam przed kompem to taka kompletna pustka, że po prostu makabra. Ale zostawiam Wam do ocenienia ten rozdział i sorry, że taki krótki, bo jestem zmęczona, a chęć mnie naszła o tej porze hahaha  xd dzisiaj.... nie proszę o więcej niż dziesięć komów... oceńcie tak serio ten rozdział, a nie np. boski albo sweet. PLISS! Kocham Was :* <3