sobota, 10 sierpnia 2013

Rozdział 29

 Był piękny niedzielny poranek, wszystkie dzieci, które miały wyjechać wyjechały, a ja mogłam się cieszyć upragnioną wolnością. Spacer z Piotrkiem mile urozmaicał dzień, był cudownym chłopakiem. Właśnie opowiedział zabawną historię, a ja pękałam ze śmiechu.
- Ktoś ci już kiedyś mówił jak pięknie się śmiejesz?- dla mojej własnej wygody mówiliśmy po angielsku.
- Tak, mój chłopak- oczy mi się zaiskrzyły na jego wspomnienie.
- Aha... Masz chłopaka? Jak się nazywa?- Piotr przekrzywił głowę.
- Harry Styles- uśmiechnęłam się szeroko.
- Hej, czekaj, to ten wokalista?
- Mhm- złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę hotelu. Właśnie ktoś przyjechał, ciocia wyszła żeby się przywitać. Z samochodu wysiadło pięć łudząco znajomych postaci.
 W brzuchu wystrzeliło mi tysiące motyli, każdy latał jak szalony. Adrenalina szarpnęła mną i już za chwilę biegłam co sił w nogach. Jedna z postaci odwróciła się do mnie otworzyła przede mną ramiona, w które wpadłam. Znajomy zapach uderzył mnie w nozdrza, silny uścisk wycisnął ze mnie parę łez.
- Harry- mocno ściskałam mojego chłopaka.
- Och Melody, tak się stęskniłem!- jego głos łamał się ze wzruszenia.
- Co ty tutaj robisz?- wymemłałam w jego koszulkę.
- Przez tydzień będę się użerał z kurduplami, a co?- jego klatka piersiowa zawibrowała od śmiechu.- Strasznie za tobą tęskniłem, nawet nie wiesz jak bardzo.
- Popieram- wtrącił się Louis.- Mieliśmy z nim taką dupę przez tydzień, że nie ma przebacz.
- Ach, brakowało mi ciebie, Lou- wychyliłam się zza Haza i uśmiechnęłam się do szatyna.
- Mi ciebie też, wyzyskiwaczko miłości- chłopak wystawił mi język.
 Zaśmiałam się i przytuliłam jeszcze mocniej mojego chłopaka. Usłyszałam za sobą szuranie żwiru, odkleiłam się od mojego chłopaka i odwróciłam. Piotrek stał uśmiechnięty niepewnie, zainterweniowałam.
- Harry poznaj proszę Petera- użyłam angielskiej odmiany, żeby chłopakowi było łatwiej.- Piotrek to jest właśnie mój chłopak.
- Zauważyłem- zaironizował blondyn.
- Ha-ha, no bardzo śmieszne. Przecież nie widzieliśmy się od tygodnia!
- Jasne, tydzień rozłąki i histeria na planie- mrugnął do mnie i wystawił rękę do Hazzy.- Cześć, Peter jestem.
- Harry Styles- zielonooki nagle zrobił się zimny i wyglądał jakby podkreślał to, że jest znany.
- Wiem- Piotrek wyszczerzył się do niego. W przeciwieństwie do mojego chłopaka, on potrafił dobrze się zachować.
                                                                           ***
 Przyjechały dzieciaki, tłumy były niewiarygodne, wszyscy rodzice chyba się zmówili i przyjechali w jednym momencie, bo parking nagle się wydłużył o kilometr z obu stron drogi. Było mnóstwo hałasu, a jeszcze więcej jak się wydało kto przyjechał. Mnóstwo nastolatek było zamkniętych w pokojach, dopóki się nie uspokoją. Harry obiecał, że w ostatni dzień obozu będzie można z nim pogadać.
 Chłopaki podzielili się jakoś. Harry i Niall mieli grupę chłopaków jedenaście-trzynaście, Liam był ratownikiem nad jeziorem, Louis był od zajęć piłki nożnej, a Zayn... cóż, Zayn uczył na warsztacie tanecznym. Wszyscy byli w miarę zadowoleni (Harry prawie się popłakał, jak dowiedział się kogo ma. Niall zniósł to spokojniej- w końcu miał być tylko asystentem), nie było jakichś wielkich histerii. Ja dostałam taki sam przedział wiekowy, trochę pokrzyczałam w poduszkę i poszłam zapisywać dziewczyny. Trafiły mi się diabły. Istne diabły z rogami, ogonami i ognistymi trójzębami, były potworne! Jak się okazało, nie tylko ja źle trafiłam.
- Proszę, otwórz!- usłyszałam zza szyby prowadzącej na mały taras.- Szybciej, zaraz nas znajdą!
 Wstałam z łóżka i rozsunęłam zasłony: przyklejeni Harry i Niall z przerażonymi minami popędzali mnie gestami. Otworzyłam balkon, a chłopaki wpadli do środka i... nie, tego się chyba nie da opisać. Najpierw przepychali się na podłodze, potem kłócili się o to kto wejdzie do szafy, a następnie Haz wpakował Nialla pod łóżko, a sam zaparkował w tej szafie.Uniosłam jedną brew i usłyszałam głos cioci: był niebezpiecznie blisko, a chłopakom nie wolno wchodzić do pokojów dziewczyn i na odwrót! Rzuciłam się na posłanie, przy okazji słysząc wycie Nialla.
- Cicho, kierowniczka idzie!- moja ręka wystrzeliła po jakąkolwiek książkę i zdążyła ją tylko otworzyć na chybił-trafił stronę, a ciocia już weszła.
- Cześć kochanie, zebrałaś już listę?- jej niczego nieświadomy głos sprawiał, że chciało mi się śmiać.
- Tak, oczywiście- ledwo się powstrzymywałam.
- No to dobrze- nagle popatrzyła na moją książkę.- Czemu czytasz do góry nogami?

2 komentarze:

  1. Haha, świetny jest. :D
    Ciekawe co jeszcze się zdarzy na obozie.
    Jak pisałaś o tych bachorach to aż mnie samą coś strzelało. XD

    OdpowiedzUsuń
  2. C U D O !!!!!!!! *.*
    UWIELBIAM CIĘ *-*

    OdpowiedzUsuń