- No i jak tam, jak tam?- Cher siedząca w szpagacie koło Annabel w żabce, nieco dziwnie wyglądała.
- Co jak tam? No zwyczajnie- postawiłam torbę na krzesełku i postanowiłam twardo, że nie powiem przyjaciółkom o Harrym stojącym po drugiej stronie lustra.
- Chrzanisz, znowu się tylko przelizaliście?- Natalie nie mogła uwierzyć, noga aż spadła jej z drążka. Alice zachichotała.
- Ja bym tego tak nie nazwała...- ukryłam czerwoną twarz we włosach. Zauważyłam, że to bardzo dobra ochrona.
- No a jak inaczej?- Al obróciła się w piruecie.
- Raczej jako... czuły pocałunek- na moje słowa Charlotte parsknęła śmiechem.
- Pewnie.
Do moich postanowień dołożyłam nie denerwowanie się głupotą przyjaciółek. Jak gdyby nigdy nic stanęłam przed lustrem (dokładnie tam, gdzie gapił się Harry) i zaczęłam rozgrzewkę.
================================================================
Boże, jaka ona jest piękna!, pomyślałem po raz tysięczny dzisiaj i dalej japiłem się na najśliczniejszą dziewczynę świata. W pewnym momencie coś w mojej kieszeni zawibrowało. Zdziwiłem się, bo powiedziałem wszystkim, że dzisiaj w ogóle nie mam czasu. Nooo... prawie.
- Gdzie jesteś?!- gdy tylko usłyszałem głos Lou w słuchawce, odsunąłem od ucha telefon. Au!
- W Akademii Arty...
- Nie obchodzi mnie to! Masz być za pięć minut w studiu! Paul nam głowy urywa!- do mojego przyjaciela dołączyli się jeszcze pozostali chłopacy.- Właśnie, Haz, wracaj!
- Ale kiedy ja nie mogę teraz!- starałem cicho mówić, w końcu lustro nie jest dźwiękoszczelne.
- Bo co?- Louis był poważnie wkurzony.- Bo znalazłeś sobie lalunię i teraz będziesz za nią ciągle latał?! O nie, mój panie! Do roboty, ale już!
I się rozłączył, a ja stwierdziłem, że chyba coś go musiało zdenerwować z samego rana. Ostatnio coś mu się nie układało w związku z El i wyładowywał się na nas wszystkich... Wybrałem numer Elly i uśmiechnąłem się, gdy na sali na maksa rozległo się "One Way Or Another". Dziewczyna w popłochu zaczęła szukać komórki w torbie, a kiedy go już odebrała, była cała czerwona.
- Tak Harry?
- Wybacz, ale muszę iść do tego studia- westchnąłem.- Kiedy kończysz?
- No za jakieś dwie godziny, a co?
- Emm... A możesz opuścić jeden trening? Zabiorę cię do domu i potem przyjadę, co?
- Ale dlaczego? Przecież mogę sama pojechać do domu- spodziewałem się takiej odpowiedzi.
- Ale ja chcę cię sam zabrać do domu- powiedziałem trochę bardziej zaborczym tonem.
- Czemu?
- Po prostu tak!- zgasiłem dyskusję nieznoszącym sprzeciwu głosem i się rozłączyłem.
Ona jeszcze nie wie, ile ludzi na nią czyha, szczególnie fanek, pomyślałem i ruszyłem w stronę drzwi do sali. Zanim zdążyłem je otworzyć, Melody na mnie wpadła.
- Proszę nie wchodź tam!- powiedziała szeptem.
- Czemu?- odpowiedziałem również szeptem.
- Bo one tam są... Dobra, idziemy- pociągnęła mnie za rękę w stronę korytarza.
Chyba jednak wolała być ze mną, niż z dziewczynami "przyjaciółkami". Ciągnęła mnie przez różne korytarze, aż się w końcu zgubiłem.
- Gdzie my krążymy?- zapytałem zdezorientowany.
- Musimy zgubić te mendy, które za nami idą- wychyliła się zza jednego zakrętu i pociągnęła mnie za sobą.
Jakimś cudem nagle znaleźliśmy się na parkingu. Gdy doszliśmy do samochodu, jak zwykle otworzyłem jej drzwi i musiałem lekko zmusić, by raczyła wejść do środka. Kiedy już wsiadłem do samochodu, zadałem El nurtujące mnie pytanie:
- Czemu przed nimi uciekaliśmy?
- Nie chciałbyś, żeby wypytywały się o różne rzeczy z wczorajszego dnia- moja dziewczyna poprawiła sobie włosy i zaczęła coś tam klikać na telefonie.
Określenie "moja dziewczyna" przyprawiło mnie o wiele dumy. Tak bardzo ją kochałem, oddałbym za nią wszystko. Nawet w tamtym momencie kiedy marszczyła brwi nad ekranikiem komórki była dla mnie najpiękniejsza.
***
================================================================
Pociągnęłam łyk kawy i wystukałam odpowiedź na portalu społecznościowym do Cher, dlaczego nie było mnie dzisiaj do końca na treningu. Opowiedziałam jej o upartości Harry'ego, a ona mi wystrzeliła z tekstem, że czegoś się już spodziewała. Powiedziałam jej na to, żeby się odwaliła i wyłączyłam czat. Przeglądałam sobie posty innych i naśmiewałam się z niektórych bardzo głupich osób. Skupiona na laptopie, podskoczyłam w miejscu na dźwięk nadchodzącej wiadomości. Była od Harry'ego. "Plany na wieczór?", odpisałam że nie. On mi na to: "Poczekaj chwilę".
W sumie nie musiałam długo czekać. Zaraz usłyszałam dzwonek na dole i jęknęłam, zmuszona zwlec się z łóżka. Popełzłam na parter i trochę się zdziwiłam widząc w drzwiach Harry'ego.
- Mogę?- zapytał grzecznie.
- Pewnie, proszę- wpuściłam go do środka.
Chłopak wszedł do domu, a ja zamknęłam za nim drzwi. Czułam, po prostu czułam na sobie jego wzrok, wręcz fizycznie.
- Mam pytanie- powiedział, gdy odwróciłam się do niego.
- Tak?
- Ale może najpierw wejdziemy do salonu?- nawet nie czekał na moją odpowiedź, po prostu objął mnie w talii i sam poprowadził w stronę pokoju. Kiedy się tam znaleźliśmy, Harry pociągnął nas oboje na kanapę, w tym mnie na swoje kolana.
- Hmm?- wymruczałam, gdy zaczął jeździć nosem po moim policzku.
- Chciałem się zapytać...- przesunął się w stronę ust.- Czy...- swoimi wargami zaczął delikatnie muskać moje, aż całkiem zapomniałam, że cokolwiek chciał mi powiedzieć.
Jego usta błądziły wokół moich, dłonie wsunął mi we włosy, a oczy patrzyły głęboko w moje. W pewnym momencie nie wytrzymałam i złączyłam nas w namiętnym, pełnym pasji pocałunku. Harry uśmiechnął się lekko, gdy to zrobiłam. Zorientowałam się w pewnym momencie, że celowo mnie do tego prowokował. Ciekawe co jeszcze potrafi ze mną zrobić, pomyślałam i dalej cieszyłam się wspólną chwilą. Kiedy oderwaliśmy się od siebie, Haz zjechał dłońmi w dół i ścisnął moje pośladki, w przypływie niepohamowanego pożądania. Natychmiast odczepiłam jego dłonie od mojego tyłu i przesunęłam je na plecy.
- A-a, nie wolno!- szepnęłam w jego wargi i obydwoje się uśmiechnęliśmy. Było oczywiste, że Harry mógłby ze mną zrobić co mu się żywnie podoba, ale nie chciał żebym później czegoś żałowała. Kochałam go za to.
- No i co mi chciałeś powiedzieć, przystojniaku?- mruknęłam i przeczesałam palcami jego włosy, były takie miękkie!
- Dziś wieczorem jest pewna gala, na którą z chłopakami muszę obowiązkowo iść- zaczął.- Jest to ten rodzaj imprezy, na której nie można oszukiwać i jeśli jest się w zawiązku, trzeba iść z dziewczyną.
Zrozumiałam o co mu chodzi.
- Czekaj, czyli chcesz żebym publicznie się z tobą pokazała?
- Tak, bardzo tego chcę- jeszcze raz musnął moje usta.
- No to się zgadzam- i znowu zatopiliśmy się w wspólnej chwili.
--------------------------------------------------------------------------------------
Proszę, błagam Was o komentarze! Zastanawiam się czy nie wprowadzić zasady, że ja podaję ilość komentarzy, które muszą być, aby był następny rozdział... Ale i tak Was kocham :*
To jest świetne! Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńC U D O W N Y *.*
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa co dalej :D
OdpowiedzUsuńKocham te twoje rozdziały :*
OdpowiedzUsuńZ A J E B I S T Y *.* ...Kocham ten blog <3
OdpowiedzUsuńSuPeR !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńOmg,Hazz nie owija w bawełne! Za niedługo Melly znajdzie się z nim w sypialni,jestem tego pewna!
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuń