poniedziałek, 8 lipca 2013

Rozdział 11

Pociągnęłam ostatnią kreskę eyelinerem i spojrzałam na postać w lustrze na toaletce. Kasztanowate loki spływały jej kaskadami po ramionach okrytych blado fioletową bokserką. Do całego stroju dopasowane były czarne dżinsowe rurki, niebieska bluza i białe conversy. Makijażem nazywałam lekko pocieniowane oczy i maźnięte tuszem rzęsy.
Nagle po pokoju rozniósł się dźwięk komórki. Jak oparzona zaczęłam biegać po pomieszczeniu i szukać telefonu. Gdy już go dopadłam, jęknęłam głośno.
- Tak Jason?
- Zastanawiałem się czy masz może dzisiaj wolny czas- usłyszałam jego charakterystyczny głos, jakby z nutą ironii.
- Nie, wybacz. Muszę się uczyć- skłamałam gładko i zaraz palnęłam się otwartą dłonią w czoło. Czemu łgałam przed własnym chłopakiem i jeszcze w dodatku tak marnie?
- Aha, bo mam dwa bilety do kina i w takim razie muszę chyba iść z siostrą- zaśmiał się.
Zacisnęłam mocno oczy i przeklnęłam bezgłośnie. Genialnie, jeszcze tego mi brakowało.
I wtedy rozległ się dzwonek do drzwi. Najpierw raz, potem drugi i trzeci.
- Słuchaj Jas, muszę kończyć. Cher przyszła pomóc mi z fizyką- powiedziałam na jednym oddechu.
- Czekaj, ale ty chyba nie masz problemów z...
- Muszę kończyć, pa!- nacisnęłam czerwoną słuchawkę i zbiegłam na dół, słuchając ciągle koncertu dzwonka.
- Już idę, no!- wydarłam się z holu.
Kiedy otworzyłam drzwi ukazał mi się prześliczny widok. Chłopak z burzą brązowych loków, uśmiechający się do mnie figlarnie. Nadal naciskał guzik, mimo iż otworzyłam już.
- Możesz przestać?- zapytałam przekrzykując natarczywy dźwięk.
- Nie!- uśmiechnął się szeroko i dalej dawał replay.
- Proszę!
- A co za to dostanę?- przerwał dzwonienie.
Przewróciłam oczami i popatrzyłam się na niego, niemo mówiąc: serio? Harry zaśmiał się tylko w odpowiedzi i cmoknął mnie w policzek. Na chwilę byłam przykuta do ziemi, kompletnie nie myśląca. Kiedy już doszłam do siebie, ledwo zrozumiałam co chłopak do mnie mówi.
- Jesteś już gotowa, czy jeszcze mam tu stać?- zapytał przekornie.
- A wolisz którą opcję?- puściłam mu oko.
Nic nie mówiąc przyciągnął mnie do siebie, wyciągnął rękę i zamknął za mną drzwi. Potem delikatnie mnie obrócił, wyciągnął mi klucze z kieszeni i zaczął kombinować przy zamku. Przez chwilę nie ogarniałam w ogóle co się stało.
- Ej, skąd wiedziałeś gdzie były!
- Okno w twoim pokoju jest naprawdę duże, widziałem nie tylko to, gdzie chowałaś klucze- zamknął zamek i ujął mnie pod ramię. Popatrzyłam się na niego z przerażeniem i trzepnęłam go w rękę, zaśmiał się na moją reakcję.
- Mógłbyś mi chociaż nie mówić!- powiedziałam marudnym tonem i teatralnie odwróciłam głowę w inną stronę.
- Hej, nie obrażaj się!- zdziwiłam się słysząc jego naprawdę przestraszony głos.
Odwróciłam się w jego stronę i usmiechnęłam się. Popatrzyłam w jego oczy, z przestraszonego bladego zielonego kolor zmienił się w śliczny, ciepły odcień zieleń.
Gdy doszliśmy do jego samochodu, nie chciał mi pozwolić samej otworzyć drzwi. Kłócił się, że chce to zrobić jak należy. W końcu po dosyć dziwnej argumentacji, uległam i dałam otworzyć sobie drzwi.
W środku było dziwnie czysto, wręcz nieskazitelnie. Dziwnie się czułam, nie chciałam niczego ubrudzić. Po jakimś czasie jednak dyskomfort minął. Stało się to za sprawą rozmowy z Harrym, czułam się przy nim swobodnie, bez żadnej presji. Był jak przyjaciel albo starszy brat. Wymieniał się że mną żartami, docinkami, potrafił mi powiedzieć coś, po czym płakałam ze śmiechu. W ciągu dwudziestu minut jazdy do kina plus dziesięciu stania w korku poznaliśmy się trochę bardziej. Ustaliłam, że jest z tej grupy ludzi, która znajduje we wszystkim coś dobrego, pozytywnego. Ucieszyło mnie to, ponieważ niewiele osób takich znałam. Moje przyjaciółki potrafiły małą sprawę rozdmuchać do niebotycznych rozmiarów, zmienić normalną rozmowę w kłótnię roku. Ale mimo wszystko zawsze były moimi ukochanymi głupkami.
                           ***
- A ja i tak chcę iść na komedię romantyczną!- krzyknęłam i tupnęłam nogą.
- Ale w katastroficznym jest więcej akcji!- wykłócał się ze mną Harry.
- Jak tak, to sam sobie idź- powiedziałam i już miałam iść do wyjścia, kiedy chłopak położył dłoń na moim ramieniu.
- Dobra, jak tak bardzo chcesz to możemy iść na to... coś.
Usmiechnęłam się do niego ślicznie. Uwielbiałam jak chłopak mi ulegał. Miałam wtedy taką satysfakcję, jakbym wygrała milion. A szczególnie jeśli był to Harry Styles.
I w tamtym momencie musiało się wszystko spieprzyć. Jason i jego siostra stali po drugiej stronie kina.

2 komentarze: