środa, 17 lipca 2013

Rozdział 15

 Harry uśmiechał się do mnie spokojnie i zajmował mnie rozmową. Starał się odciągać moją uwagę od ręki, leżącej na stole chirurgicznym. Potrzeba było kilku szwów, lekarz się przeraził gdy zobaczył moją dłoń. Wypytywał się o różne rzeczy, a gdy nie byłam w stanie odpowiedzieć- Harry robił to za mnie. Teraz ważne było odciągnięcie mojego wzroku od skalpela i nitki chirurgicznej. 
- Jaka jest twoja ulubiona piosenka?- kolejne, zupełnie od rzeczy pytanie 
- Wydaje mi się, że Birdy, People Help The People- zmarszczyłam brwi, zarówno z powodu pytania, jak i dlatego że poczułam mocne uszczypnięcie w ręce.- Albo Ewelina Lisowska, W Stronę Słońca.
- Kto i co?- oczy chłopaka rozszerzyły się do niemożliwej wielkości.
- To taka polska piosenkarka- wyjaśniłam mu z uśmiechem.
- A skąd ty ją wytrzasnęłaś?
- Moja ciocia mieszka w Polsce, jeżdżę tam na wakacje, na obozy letnie. Pomagam jej ogarnąć się ze wszystkim, jest kierowniczką.
- Umiesz mówić po polsku?- patrzył na mnie z zafascynowaniem. 
- No tak, a jak mam nie umieć?- wzruszyłam ramionami, co spowodowało u mnie ból w ręce i cicho syknęłam. 
- Spokojnie- Harry wziął mnie za drugą rękę i delikatnie ścisnął.- A umiesz jeszcze jakieś inne języki?
- Tak- zacisnęłam mocno powieki, środek przeciwbólowy przestawał działać.- Hiszpański, francuski, niemiecki, rosyjski i prawie chiński.
- Że co?! Umiesz chiński?!
- Mówię, że prawie. To teraz główny język, jeśli chodzi o informatykę- wyjaśniłam mu.
- A po co ci informatyka? Jesteś hakerem, czy jak?
- No...
 Chłopak popatrzył na mnie z podziwem. W jego oczach kryło się jakieś niedowierzanie, małe jednak przy blasku, którego nigdy nie mogłam rozróżnić. 
                                                                          ***
 Ciepły kwietniowy wiatr rozwiał moje kasztanowate loki i ułożył je według własnego pomysłu. Zaśmiałam się z tego.
- Dobra, mam dosyć- położyłam się obok Harry'ego na trawie.- Więcej ich już nie będę układać.
- I dobrze- chłopak ukazał mi rząd białych ząbków.
 Po wizycie u lekarza Harry zaciągnął mnie na spacer. Protestowałam, bo nie chciało mi się, ale jak zwykle argumentacja chłopaka była zbyt bogata, żeby odmówić. W trakcie wycieczki do parku, co chwila pytał się czy ręka mnie boli. Było to wkurzające, ale bardziej łapało mnie za serce to, że chłopak tak się troszczył. 
 Aktualnie leżeliśmy koło siebie na trawie w parku, rozmawialiśmy o bzdurach i wymienialiśmy się wiedzą bezużyteczną. Było to dosyć zabawne, szczególnie że co chwila poprawiałam sobie włosy, bo wiatr mi je rozwiewał. Harry śmiał się ze mnie i mówił, że zachowuję się jak blondynka.
- Blondynki wcale nie muszą być głupie- zaoponowałam.
- Nie muszą, ale z reguły są- chłopak wpatrzył się w niebo i zaraz wyciągnął rękę do góry.- Patrz, tamta chmura wygląda jak kurczak!
 Wytężyłam wzrok i zaśmiałam się. 
- A tamta jak lody!- pokazałam mu inną grupkę dymu.
 Razem wymienialiśmy się tak swoimi spostrzeżeniami, dopóki wszystkie chmury nie zaczęły nam przypominać jedzenia. Ustaliliśmy wtedy, że pójdziemy do Harry'ego i spróbujemy sobie coś ugotować. Mówiąc "spróbujemy", miałam na myśli eksperymenty. 
 Kiedy szliśmy już w stronę bramy parkowej, usłyszałam coś jakby przekleństwo. Gdy obróciłam się w stronę, z której dobiegłam dźwięk, nic nie zobaczyłam. Jedynie krzak i małego ptaszka.
- Coś się stało?- zapytał Harry.
- Nie, nie. Po prostu coś mi się przywidziało- ruszyłam dalej.
 Przez całą drogę do samochodu chłopaka czułam się nieswojo, jakbym była obserwowana. Starałam się subtelnie wyczuć, co jest grane, ale nic nie mogłam zrobić bez zwrócenia na siebie uwagi. W końcu Harry nie wytrzymał.
- Mel, co ci jest? Rozglądasz się w kółko, jakbyś była jakimś szpiegiem!- stanęliśmy przy srebrnym samochodzie Harry'ego.
- Nieprawda- zaprzeczyłam i chciałam już otworzyć sobie drzwi, kiedy znowu doszło do tej samej sytuacji, co przed wypadem do kina.
 Przez całą drogę do mieszkania Harry'ego walczyłam z uczuciem, że w parku ktoś mnie obserwował. Mnie i Harry'ego. To było takie dziwne, szczególnie, że chłopak nic nie widział ani nie słyszał. Kiedy już podzieliłam się z nim przypuszczeniami, stwierdził że pewnie byli to pewnie paparazzi. 
- Są zawsze i wszędzie- gdy mówił, odwrócił wzrok od scenerii przed nami i spojrzał na mnie. Uśmiechnął się ciepło.- Trzeba się do tego po prostu przyzwyczaić.
 Uspokoiłam się nieco i kiedy dojechaliśmy już do domu Harry'ego, mogłam spokojnie żartować razem z nim. 
-------------------------------------------------------------------------------------------------
 Dzięki, dzięki, dzięki, za ponad pół tysiąca wyświetleń!!!!!! Kocham Was! No i jeszcze raz bardzo proszę o komentarze, są dla mnie mega, mega, mega ważne! Nawet jak się wam nie podoba to komentujcie, nawet jeśli nie czytaliście od początku! Jeszcze raz KW, KW, KW!

6 komentarzy:

  1. Jejuniu!! Romantic!
    Harry jest taki koooochanyyy! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam zawał,zgon z g o n
    z
    g
    o
    n
    kurwa piękne! ;***********

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz wielki talent ♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Już rok minął od kiedy dodałaś ten rozdział <3

    OdpowiedzUsuń