Ubrudzona mąką, masłem i wieloma innymi rzeczami, przeglądałam przepisy na desery.
- Popatrz, a to?- Harry dotknął palcem ekranu laptopa.
- Nie dotykaj!- trzepnęłam go po ręce.
- Jeny, masz jakąś obsesję- chłopak przewrócił oczami.
- Nie mam żadnej obsesji, po prostu dbam o rzeczy- zaczęłam czytać to, co pokazał mi Haz.
- Jasne, tyle że to mój laptop.
- Twój czy mój, nieważne. Trzeba uważać na rzeczy.
Takie małe styki zdarzały nam się średnio co pięć minut, to nie były kłótnie tylko takie przekomarzanie się. Zauważyłam, że coraz bardziej lubię chłopaka, nawet pomimo tego incydentu z Jasonem. Śmiało mogłam powiedzieć, że jesteśmy bardzo dobrymi znajomymi.
- Czyli rozumiem, że masz ochotę na ciasteczka czekoladowe, tak?-zwróciłam się do Harry'ego.
Spojrzał na mnie i pokiwał energicznie głową, jak przedszkolak. Zaśmiałam się i wstałam od stołu, żeby zobaczyć czy mamy w domu wszystkie składniki. Chodziłam do różnych szafek i sprawdzałam, krążąc jeszcze koło laptopa. Czułam na sobie wzrok Harry'ego, ale starałam się nie zwracać na to uwagi. Chwilami marnie mi to wychodziło, szczególnie kiedy wspinałam się po blacie.
- Może byś mi tak pomógł?- zasugerowałam.
- Nie, bardzo dobry widok mam stąd- na te słowa szczęka mi opadła. Jednak zaraz Haz się zorientował, co palnął i się poprawił- To znaczy, już idę!
Chłopak wstał z krzesła tak gwałtownie, że przewrócił je. Poprawił je zaraz i uśmiechnął się do mnie nieśmiało. Oddałam mu radosny uśmiech.
- Co powiedziałeś, bo nie słyszałam?
Harry zmienił wyraz twarzy na wdzięczny i przywrócił się do porządku. Zerknął na ekran laptopa i razem zaczęliśmy przygotowywać słodkości.
***
- No nie powiem, żeby nam wyszło- parsknął śmiechem Harry.
Staliśmy przed blachą pełną czarnego "czegoś". Pierwotnie miały to być czekoladowe ciasteczka, ale coś nam chyba nie wyszło.Kiedy wypieki dopiero zaczynały się grzać w piekarniku, włączyliśmy sobie film i jakby zapomnieliśmy o nich. Przypomnieliśmy sobie przypadkiem, gdy poszłam zrobić nam herbatę.
- To co robimy?-powiedziałam, dalej wpatrując się w węgiel.
Chłopak odwrócił się w moją stronę.
- Czy mogę zaprosić na kawę?- ukłonił mi się z galanterią.
- Oczywiście- odkłoniłam mu się.
Zaśmialiśmy się oboje, po czym poszliśmy do holu ubrać się do wyjścia. Harry jako gentleman pomógł mi założyć płaszcz i moją arafatkę. Uśmiechnęłam się na wspomnienie o niej. Kiedy wyszliśmy, byłam przygotowana na spacer. Jednak nie- chłopak poprowadził mnie w stronę samochodu.
- Gdzie ty mnie porywasz?- zachichotałam.
- Zobaczysz- uśmiechnął się tajemniczo.
Przez całą drogę próbowałam z niego wytrząsnąć, gdzie mnie zabiera. A to podstępami, a to pytaniami wprost. Jednak zawsze mi mówił, żebym spływała. Czasami grzecznie, a czasami niezbyt. Gdy w końcu dojechaliśmy, trochę mnie zdziwił. Jechał przez pół miasta tylko po to, żeby mnie zabrać do mojej ulubionej kawiarni- tej z biblioteką.
- Wywiozłeś mnie aż tutaj?- zapytałam z niedowierzaniem, kiedy siedzieliśmy już przy stoliku.
- Tak- wyszczerzył się do mnie.
Przewróciłam oczami i sięgnęłam po pierwszą lepszą książkę z brzegu.
***
- Masz jakąś obsesję na punkcie parków, czy co?- zapytałam Harry'ego.
- Oczywiście, zawsze gdy przyjeżdżamy z chłopakami do jakiegoś miasta idziemy do parku- przytaknął mi.- Mam takiego małego świra.
- Nawet nie małego- parsknęłam śmiechem.- Ale nie bój się, ja też.
Puściłam do niego oko i wzdrygnęłam się z zimna. Był prawie maj, a temperatura jak w lutym.
- Zimno ci?- moją reakcję na chłód zauważył Harry.
- Tylko troszkę, nie przejmuj się- machnęłam ręką.
Chłopak pokręcił głową, złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Pocierał dłońmi o moje ramiona, a przyjemne, elektryzujące ciepło rozniosło się po całym moim ciele. Zadziwiające było jak Haz na mnie działał. W jakichś strasznych romansidłach czytałam o tym, ale nigdy nie doświadczyłam tego w prawdziwym życiu. Z Jasonem nigdy tak nie było.
- Lepiej?- mruknął w moje włosy.
- Mhm- nie byłam w stanie nic innego z siebie wydusić.
- To dobrze- Harry zaśmiał się cicho, a ja poczułam wibracje w jego klatce piersiowej.
Nagle w naszej przyjacielskiej atmosferze coś przeskoczyło, coś się zmieniło. Harry nadal mnie przytulał, ale uścisk zmienił się- z koleżeńskiego w bardziej... no właśnie, jaki? Nigdy nie czułam czegoś podobnego, dreszcze przechodziły po całym moim ciele, nie mogłam się w ogóle skupić. Ręce Harry'ego powoli zjeżdżały z moich ramion na plecy, a twarz chłopaka stopniowo znalazła się bardzo blisko mojej. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. W tym momencie ręka Harry'ego nacisnęła w dole mojego kręgosłupa, a nasze usta się spotkały. Był to czuły, przepełniony emocjami pocałunek. Moje dłonie powędrowały między jego loki i zacisnęły się na nich. Haz mruknął gardłowo i jeszcze bardziej wpił się w moje wargi. Dopiero gdy oboje nie mieliśmy już w ogóle powietrza w płucach, oderwaliśmy się od siebie. Zasapani patrzyliśmy sobie w oczy i Harry jeszcze raz musnął moje usta.
- To było niesamowite- szepnął w moje wargi.- Ty jesteś niesamowita.
Spuściłam wzrok i zarumieniłam się.
Proszę pani oni się całują!
OdpowiedzUsuńCudo! *.* Na to czekałam kochana!!
Awwwwwwwwww *.*
OdpowiedzUsuń- To było niesamowite- szepnął w moje wargi.- Ty jesteś niesamowita.
OdpowiedzUsuńI Twój blog jest niesamowity!
Halo! Tak powinno być. ;***