sobota, 6 lipca 2013

Rozdział 10

 Otworzyłam powoli oczy i zamrugałam kilkakrotnie. Jasne światło wlewało się do mojego pokoju przez okno i oblepiało każdy zakamarek pomieszczenia. Słońce było dzisiaj wyjątkowo łaskawe i dawało tyle słońca i ciepła, co przez całe lato. Czasami się tak zdarzało w kwietniu, ale tylko czasami.
 Wstałam w ślimaczym tempie z łóżka, podeszłam do okna i rozchyliłam zasłony. Popatrzyłam chwilę na świat budzący się do życia i oparłam się rękoma o wnękę z poduszkami. Światło słoneczne wirowało w malutkich kropelkach wody na szybie, pozostałości po wczorajszym deszczu. Wszystko było bardzo piękne, ale zostało przerwane.
 Do pokoju wpadły bliźniaczki.
- Elly, Elly, chodź!- krzyczały na zmianę i ściskały moje ręce.
- Ale po co?- dałam się ciągnąć do drzwi wyjściowych.
- Bo musisz zrobić nam naleśniki!- wykrzyknęły uradowane i puściły mnie. Zbiegły ze schodów i zniknęły w kuchni. Ja też tam poszłam, ale trochę wolniej. Przypomniałam sobie jak rodzice wczoraj mówili, że wyjeżdżają na tydzień. Collina też dzisiaj nie było, wyjechał wcześnie rano na jakiś tam mecz. Więc na mnie spadła odpowiedzialność zajmowania się dziewczynkami.
 Gdy weszłam do kuchni, moje siostry siedziały już przy stole i patrzyły się na mnie wyczekująco.
- No co?- podparłam się rekami o boki.- A pomoc?
 Stephanie i Megan zerwały się z krzeseł i już za chwilę w całym domu słychać było wesoły śmiech.
                                                                                ***
 Siedziałam na kanapie i patrzyłam jak po ekranie telewizora przemykają kolorowe postacie. Przytulałam Stephanie z jednej strony i Megan z drugiej. Siedziałam po turecku, między nogami miałam miskę z popcornem. Bajka mnie w ogóle nie interesowała, ale dziewczynki tak nalegały żebym z nimi oglądała My Little Pony, że w końcu się zgodziłam.
 Nagle zabrzmiał dzwonek do drzwi. Zwlokłam się z kanapy i poszłam w stronę wejścia. Moje zdziwienie nie miało granic, gdy zobaczyłam kto stoi przede mną.
- Cześć- usłyszałam głęboki głos z charakterystyczną chrypą.
- Och, cześć. Nie wiedziałam, że przyjdziesz- przyjrzałam się dokładniej jego sylwetce i dopiero po paru sekundach zdałam sobie sprawę, że po prostu się na niego gapię.- Wchodź, proszę.
 Wpuściłam go do środka i poszłam szybko do salonu ogarnąć jakoś wielki hajs, który tam stworzyłam razem  z siostrami. Jednak nie zrobiłam za dużo, bo Harry zaraz przyszedł.
- Przepraszam za ten bałagan, ale...- próbowałam jakoś usprawiedliwić przejście tornada po salonie, ale chłopak mnie uprzedził.
- Spoko, wygląda nawet lepiej- puścił mi oko i  podszedł do dziewczynek.- Jestem Harry,a wy?
 Reakcja moich sióstr była identyczna, zaczęły obskakiwać go z każdej strony i próbowały zwrócić jego uwagę na siebie. Wyglądało to komicznie, bo chłopak nie mógł nadążyć z ruchami głowy w dwie strony. Zaśmiałam się i dałam sobie spokój ze sprzątaniem.
 Poszłam za to do kuchni i krzyknęłam:
- Chcesz herbatę?
- Pewnie!- usłyszałam stłumiony głos z salonu.
 Nawet nie zdążyłam zaparzyć wody, kiedy Harry zjawił się koło mnie.
- Może pomóc?- w jego oczach błysnęło coś, czego za Chiny nie mogłam zidentyfikować.
- Jasne, wyjmij białe pudełko z tamtej szafki- pokazałam mu miejsce, które mnie interesowało, trzy metry nad ziemią. Znajdowały się tam herbaty, jeszcze nie zdążyłam ustalić dlaczego są tak wysoko zostały położone.
 Harry wlazł na blat i stamtąd próbował otworzyć szafkę. Gdy już mu się udało, wytrzeszczył oczy.
- Ale tu jest z tysiąc białych pudełek!- jęknął.
- To z samego brzegu po prawej- poinstruowałam go.
 Ściągnął pudełeczko i podał mi je. Odwróciłam się i poszłam w stronę kubków i czajnika, w którym właśnie zagotowała się woda. Otworzyłam pudełko i wrzuciłam dwie torebki herbaty do kubków, zalałam je gorącą wodą i usłyszałam za sobą łupnięcie.
 Odwróciłam się szybko i zobaczyłam Harry'ego półleżącego na podłodze i pocierającego sobie głowę.
- Rany, co cię stało?- krzyknęłam i momentalnie puściłam pudełko z herbatą. Podeszłam do niego i uklękłam.
- No spadłem- wymruczał, nadal pocierając głowę.
- Pokaż- powiedziałam i wyciągnęłam ręce w stronę jego bujnych loków.
- Nie! Nic mi nie jest!- oderwał rękę od skroni i wstał nagle. Zachwiał się.
- Siadaj, ale już!- użyłam tonu, który służył mi w kłótniach.
 Harry, który go nie znał, natychmiast mnie posłuchał. To zawsze tak działało tylko za pierwszym razem. Chłopak usiadł na krześle przy stole, a ja ledwo go muskając, przesunęłam brązowe loki na bok. Moim oczom ukazała się wcale nie taka mała opuchlizna.
- Będzie siniak- powiedziałam i podeszłam do zlewu, żeby zamoczyć kawałek ręcznika papierowego w zimnej wodzie. Gdy już chciałam mu go przyłożyć do zaczerwienionego miejsca, on nagle się wyrwał.
- Boli!- krzyknął.
- Ale przecież ja jeszcze nic nie zrobiłam- zaśmiałam się i tym razem chwyciłam go mocno za przedramię.
===================================================================
 Przez moje ciało przeszedł dreszcz, kiedy Elie złapała mnie za rękę. Starałem się kątem oka obserwować co robi. Dotykała bardzo delikatnie drażliwego miejsca, starała się aby mnie nie bolało.
- Zaraz zeza dostaniesz, jak się tak będziesz gapił- zachichotała, a ja natychmiast odwróciłem wzrok w inną stronę.
- Wcale się nie gapię- zaprzeczyłem niepewnie.
- Jasne- przyznała mi ironicznie, po czym oderwała kawałek zimnego ręcznika i podeszła do jakiejś szafki.
 Wyciągnęła z niej białe pudełko i chwilę w nim grzebała.
- Czy u ciebie w domu wszystkie pudła, pudełka i pudełeczka są białe?- zapytałem.
- Nie, pokoje moje i mojego rodzeństwa to strefa X, nic tam nie jest znane- uśmiechnęła się lekko pod nosem i dalej zawzięcie czegoś szukała.
- Czego szukasz?
- Tego- wyjęła jakąś małą buteleczkę, gazik i tubkę o nieznanej mi zawartości.- Nie po to mam mamę lekarza, żeby nie wiedzieć jak się zająć takim trudnym przypadkiem.
- Co to?- mój głos stał jakby trochę zdenerwowany.
- Nie bój się, woda utleniona i maść przeciwbólowa nic ci nie zrobią- puściła do mnie oko.
 Dałem sobie polać głowę wodą, przeczyścić gazikiem, ale kiedy dotknęła mojej głowy maścią, syknąłem głośno i odsunąłem się na krześle.
- Co to jest, jakiś żrący kwas?- bolało jak cholera.
- Nie, po prostu tak się rąbnąłeś, że nie ma przebacz- pogłaskała mnie delikatnie po głowie i przysunęła ją do siebie.- Spróbujemy jeszcze raz, ok?
====================================================================
 Harry'ego uspokoiłam jakoś i dał mi zrobić tą nieszczęsną głowę. Patrzył się przy tym na mnie jak zbity pies i czasami jęczał, że go boli. Mówiłam mu wtedy, że jeśli tak, to pójdziemy do lekarza i on to obejrzy. Oczywiście kłamałam, cholernie bałam się szpitali. Kojarzyłam je raczej z horrorów, niż z cudownych komedii romantycznych kończących się dziećmi.
 Teraz siedzieliśmy razem w pokoju dziewczynek i bawiliśmy się z nimi lalkami. Gadaliśmy przy tym co się u nas dzieje, opowiedziałam mu o wypadzie rodziców i takich tam sprawach. W pewnym momencie Harry zaproponował, żebyśmy poszli do kina.
- Nie mogę, z siostrami?- zaoponowałam.
- Tak się składa, że moja siostra przyjechała- powiedział z, jaki mi się zdawało, nutką satysfakcji.- Mogłaby wziąć je do siebie i pobawić się z nimi. Uwierz mi, ona kocha dzieci.
 Ten pomysł jakoś mnie nie przekonał. Jednak po bardzo bogatej argumentacji Harry'ego w końcu się zgodziłam.
-----------------
Rany, czemu nikt nie komentuje oprócz jednej dziewczyny? Ja się przecież tak cieszę, gdy widzę jej komentarze! Nawet jeśli wam się nie podoba, to napiszcie dlaczego! To dla mnie naprawdę ważne...

12 komentarzy:

  1. dopiero dziś zaczęłam czytać tego bloga, i będę ZAWSZE komentować ^^

    Omomomo N I E S A M O W I T Y
    ojojo, biedny Harreh ;c
    hahahaha
    NIE
    NO
    ROZDZIAŁ
    POWALA
    NA
    KOLANA
    :D

    _____________
    czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Trololo!
    Melly pielęgniarka i Hazz pacjent? Kupuje to! Jeszcze taką romantyczną chwilę i perfect! Weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny blog i w ogóle super to opowiadanie :) Dzisiaj zaczęłam czytać ! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś cuuuuudowna :3 http://come-and-get-it19.blogspot.com/ skomentujesz ?

    OdpowiedzUsuń
  5. niedawno zaczęłam czytać i nie umiem się oderwać, super *.* <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham cie !!! ten ff jest swietny *.*

    OdpowiedzUsuń
  7. Super ten blog!!! Weny życzę!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Pisze sie p.o.v a nie te kreseczki xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie koniecznie trzeba pisac "pov" bo to w jaki sposob zmienia sie. Persektywe osob zalezy tylko od autora :) nie chce byc zlosliwa ale naczytalas sie opowiadan i myślisz ze jesteś ekspertem ? Pouczasz autorke.co do. Tego. w jaki sposob przedstawia perspektywe postaci ale chyba nir masz zbyt duzej stycznosci z literatura poniewaz istnieje takie cos jak oddzielenie graficzne tekstu zmieniajace perspektywe od kolejnego akapitu :D

      Usuń