niedziela, 1 września 2013

Rozdział 45

 W łóżku bez niego było tak pusto... Leżałam wśród ciemnej nocy, nasłuchując szumu wiatru i ciszy. Mdłości chwytały mnie co chwila i powoli zaczynałam żałować, że opuściłam Harry'ego. To było takie... dziwne, że nie jestem z nim i zarazem przerażające, że mam w sobie jego dziecko. Czułam się potwornie nie mówiąc mu tego, ale wiedziałam co się stanie po wyjściu na światło dzienne tej informacji. Wszyscy by mnie zabili, z rodzicami i chłopakami z zespołu na czele. Przecież zepsułabym im karierę! Haz dla dobra rodziny zostawiłby One Direction i ożenił się ze mną, a ja do końca życia bym sobie tego nie wybaczyła. Znowu przyszła mi pewność, że bardzo dobrze zrobiłam i koniec kropka.
 Kolejna myśl przyszła mi do głowy- kiedy rodzice się zorientują, że wcale nie pojechałam na wakacje? Że nie ma mnie tam, gdzie według nich powinnam być? Czy zrobią mi awanturę za dziecko? Ech, nie ma to jak wesołe myśli.
 Nagle gdzieś coś w środku mnie... poruszyło się? Nie, to raczej za mocne słowo, ale tak jakby dało mi znać o swoim istnieniu. Przyłożyłam rękę do brzucha i bardzo cichutko wyszeptałam:
- Jestem tutaj kochanie, mamusia nie pozwoli żeby cokolwiek ci się stało- mała łza spłynęła mi po policzku i zniknęła kapiąc.- Mamusia cię kocha.
                                                                             ***
 Następnego dnia obudziłam się z wesołą myślą poznania sąsiadów. Z uśmiechem na ustach postanowiłam ubrać się jednak normalnie i pójść popielić do ogródka- widziałam jak wiele młodych matek z apartamentów obok to robi. Zebrałam więc potrzebne rzeczy, nałożyłam na oczy zielone soczewki po czym dziarskim krokiem ruszyłam na dół. Faktycznie- dużo kobiet tylko trochę starszych ode mnie siedziało na leżakach na tarasie i rozmawiało. Gdy do nich podeszłam z wielkim zdziwieniem zobaczyłam dziewczynę w moim wieku z ogromnym brzuchem.
- Cześć!- pomachała do mnie.
- Hej- odmachałam jej nieśmiało i jeszcze bardziej się zbliżyłam.
- Mieszkasz tutaj? Och, w ogóle gdzie moje maniery! Jestem Samantha Roksord, to jest Roselinne i Alish- promieniowała wręcz szczęściem pokazując po kolei swoje koleżanki. Mówiła oczywiście po francusku, nie było więc kłopotu się porozumieć.
- Ja jestem Melody Furlought- podałam jej rękę, którą uścisnęła z wielkim uśmiechem. Była blondynką, podejrzewam że przed ciążą była naprawdę szczupła.
- Siadaj Mel, chcesz coś do picia?
 I tak się zaczęły moje relacje z sąsiadkami. Wszystkie okazały się bardzo miłe, a mąż Sam był powalająco uprzejmy: jednakże Harry był stokrotnie lepszy. Gdy poprosiły mnie o swoją historię, powiedziałam tylko o moim samotnym macierzyństwie i boskim chłopaku, ale nie podałam jego imienia. Bałam się, że może gdzieś przeczytają, że mnie szuka albo co gorsza któraś z czterech córek Roselinne mnie rozpozna. Nie chciałam ryzykować.
 Po kilku godzinach gadania bez przerwy i obgadywania hollywoodzkich gwiazd byłam tak zmęczona, że musiałam iść po prostu do domu. Od razu się położyłam i przez cały czas śniłam o Harrym.
=================================================================
 Ze zdenerwowaniem siedziałem koło Louisa i Liama w samolocie. Musieli mnie trzymać, żebym nie podskakiwał co chwila z niecierpliwości albo chodził do pilota i go popędzał. Trzy godziny już siedziałem w tej piekielnej maszynie i już trzy godziny nie mogłem przestać się gotować ze złości. Koncert! Taki warunek postawił mi Paul w zamian, że tam pojedziemy. Wszystkie bilety zostały wyprzedane praktycznie w dziesięć minut i śmiało mogliśmy lecieć. Musiałem ją zobaczyć... Chociaż jeden raz, nawet jeśli nie będzie chciała ze mną rozmawiać! Nie obchodzi mnie to, że dziecko może zniszczyć mi karierę. Zawsze najważniejsza była ona.
 Kiedy tajemniczy głos z głośnika oznajmił, że lądujemy wydarłem się z radości na cały samolot. Niall zapchał mi usta kanapką.
- Zamknij... się- popatrzył mi w oczy po czym poszedł na fotel.
=================================================================
 Zmęczona, zmaltretowana, zmiętoszona i wypluta siedziałam na kanapie przed telewizorem. Powód? ON był w telewizji. ON i reszta chłopaków. ON siedział w limuzynie i to ON machał uśmiechnięty do kamery. Do jakiej kurwy chuja on mnie tutaj znalazł?! Przecież schowałam się na takim cholernym zadupiu, że to głowa boli! Ale nie, ON miał ból dupy i musiał ją zawlec aż tutaj, żeby spróbować mnie zaciągnąć z powrotem do domu tak jak wcześniej. Tylko że teraz mi nie wyperswaduje ciąży i będzie musiał się z tym wszystkim pogodzić. Jak będzie trzeba to posunę się do bardziej drastycznych rzeczy...
---------------------------
11 komentarzy!!!!!

15 komentarzy:

  1. Dalej,dalej,dalej !!!
    Przerywasz w takim momencie ;/

    OdpowiedzUsuń
  2. cudne, pisz, błagam Cie, pisz dalej!;*

    OdpowiedzUsuń
  3. uwielbiam Cie :* nie moge się doczekać co bd dalej! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Boskie *.* pisz dalej prosze

    OdpowiedzUsuń
  5. jesteś najlepsza, pisz kochana dalej, czekam (pewnie nie tylko ja) z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hazz !! <3 kocham !!! Żeby ułożyło mu się z Mel

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak zwykle świetny, niech będą razem ;(

    OdpowiedzUsuń
  8. Hazza w akcji :D szybko next!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojej świetne <3 next prosimy :*

    OdpowiedzUsuń
  10. nie moge sie doczekać, next! jesteś meega ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Trochę kurtki ale fajny :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. świetnie piszesz dawaj nexta :****

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak Polsat kurwa!! Nie możesz przerywać mi w takim momencie 😭 obiecuje ze jak coś sie jej stanie to cie powieszę normalnie :)) proszę tak ładnie ona ma być do kurwy nędzy hepi z Hazza moim ziomkiem no.. Zajebisty blog wgl

    OdpowiedzUsuń