środa, 9 października 2013

Rozdział 55

 Raczej w średniej kondycji, i fizycznej i psychicznej, wszedłem do domu, po czym od razu coś mi nie zagrało. W domu było za cicho. Mel nic mi nie mówiła, żeby wychodziła z małą, a zawsze mnie o tym informowała. Hmm... W poczuciu głodu zwyciężającego nad zmuleniem, ciekawością i ostrożnością poszedłem do kuchni. To co mnie w niej spotkało było przerażające.
 Moja Melody leżała nieprzytomna na kuchennej podłodze, cała zalana krwią, z odłamkami szkła wbitymi w różne części ciała. Osunąłem się na kolana, nie wiedząc w ogóle co robić.
============================================================
 Otworzyłam powoli oczy i z nie małą przykrością stwierdziłam, że widzę dobrze znany mi szpitalny sufit. A ja przecież tak kurewsko boję się szpitali! Jęknęłam bardzo cicho i delikatnie poruszyłam dłońmi, lecz zaraz po moich rękach rozniósł się taki ból, że ledwo miałam siłę, aby nie wrzasnąć. Zamiast tego po policzkach popłynęły mi łzy. Wspomnienia sprzed mojego omdlenia przepłynęły przeze mnie niczym wodospad. Moje dziecko! Moja Darcy! Gdzie ona jest?! Spróbowałam wydać z siebie jakiś dźwięk poza nieartykułowanymi mrukami, ale mi nie wyszło. Jeszcze raz to zrobiłam, tyle że głośniej. Zaraz usłyszałam kroki na korytarzu i drzwi do sali zostały w tempie natychmiastowym otwarte.
- Skarbie, jak ja się bałem!- Harry był przy moim łóżku zachwycająco szybko.
- Gdzie.. jest...- wycharczałam.
- Tym się nie denerwuj, już jej szukają- chłopak potarł kciukiem moje knykcie.
 Jak to: szukają?! To jeszcze jej nie znaleźli?!
- Ile... ja...- gardło napierdalało mi tak, że nie mogłam myśleć, a mimo to dalej starałam się wyciągnąć jakieś informacje z Haza.
- Eee...
 Przed niechcianymi wyjaśnieniami uratowali go Niall i Liam. Wlecieli do sali i natychmiast stanęli koło Harry'ego. Zachowywali się tak jakby go pilnowali, jakby był niebezpieczny, jakby chciał mi zrobić krzywdę.
- Dajcie spokój chłopaki, już mi przeszło- zatroskany głos mojego ukochanego przeszedł natychmiast w tryb "kurwa, odpierdolcie się ode mnie".
- Jasne, tak samo jak godzinę temu- Liam zrobił ironiczną minę.
- I jeszcze godzinę temu- wtrącił Niall.- I jeszcze godzinę temu...
- Zamknij się!- Haz nie wytrzymał, podniósł się błyskawicznie, odwrócił się do Nialla i chwycił za jego koszulkę. Przycisnął go do ściany, po czym z siłą o którą go nie podejrzewałam posłał jedną ręką Liama do parteru.- Słuchaj, tak się składa że mam małe załamanie psychiczne. Robię wszystko, żeby cię teraz z miejsca nie udusić i nie pozbawić wolności ojca mojego dziecka, które tak już na zupełnym marginesie zostało porwane- powoli cedził słowa prosto w przerażoną twarz blondyna. Jego oczy były rozszerzone do granic możliwości, wiem, bo wpatrywał się nimi we mnie błagalnie. Jednak ja mogłam się tylko temu biernie przyglądać, ponieważ nie miałam ani siły fizycznej ani psychicznej, żeby cokolwiek zrobić. Nawet trochę bawiła mnie mina Nialla, chociaż powinno być inaczej.
 W tym momencie do sali wparowali Zayn i Lou, obydwaj złapali Haza za ramiona i wspólnymi siłami próbowali oderwać go od szczerze przestraszonej istoty, którą przyciskał do ściany.
- Harry, uspokój się. Oni nie chcieli nic złego zrobić, to nie ich wina- Louis podprowadził chłopaka do krzesła obok mojego łóżka i pomógł mu się uspokoić. W tym czasie Zayn zbierał z podłogi Liama i odklejał od ściany Nialla. Wszyscy byli w lekkim szoku po zobaczeniu popisu siły Harry'ego, ale starali się tego nie okazywać. To znaczy Niall wyleciał zaraz z sali, a za nim biedny Liam. Miał lekkie rozcięcie nad brwią od przylutowania w kant łóżka i obtłuczone łokcie.
 - Słuchaj stary, ona na pewno się znajdzie. Wszyscy już go szukają, a on to pewnie zrobił nieświadomie, po prostu po zobaczeniu nieruchomego ciała Melly zwiał w panice- Zayn usiadł na brzegu łóżka i łagodnie wpatrywał się w zielonookiego. Postronny obserwator stwierdziłby pewnie, że ma w sobie spokój i ciszę, ale ktoś kto go znał dłużej mógł z całą pewnością powiedzieć o wewnętrznej histerii. On po prostu wrzeszczał o pomoc. Zresztą nie tylko on.
-------------------------------------------------------------
 Przepraszam, że mnie tak długo nie było! Zjadał mnie od środka brak weny, a od zewnątrz nawałnica obowiązków. Serio, zaraz zacznę rzygać szkołą i napisem "sprawdzian". Po prostu łeb mi urywa, ale... mam dla was niespodziankę. Mam już napisany kolejny rozdział więc jak dacie mi 10 komów z miejsca to...

10 komentarzy: